niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 6 - Wieczorna rozmowa

Zbliżał się wieczór gdy rozbiliśmy obóz. Seth poszedł do lasu, który przez ostatnie kilka kilometrów ciągnął się po naszej lewej stronie. Był świetnym łucznikiem, więc mogliśmy liczyć na pyszną kolację. Armas pozbierał suche gałązki leżące przy drodze i rozpalił ognisko. Ja także postanowiłam zrobić coś pożytecznego. Przywiązałam konie do pobliskich drzew i poszłam po wodę do pobliskiego strumienia.

Noc była bezchmurna, na niebie lśniły gwiazdy. Usiadłam na dużym kamieniu i zaczęłam się zastanawiać jak będą wyglądały najbliższe miesiące, a może nawet i lata, mojego życia. Tata i Kehlen już wkrótce będą bezpieczni i wrócą z Seth'em do domu, a ja zostanę sama w jakiejś szkole smoczych opiekunów. No, może nie zupełnie sama, bo przecież będzie ze mną czarodziej i moja smoczyca.

Najbardziej bałam się tego co będzie później, gdy już skończę naukę. Kilka dni temu, w jaskini, Armas wyraźnie powiedział, że to ja mam pokonać Shadora i jego syna. Ale przecież Król Elfów Cienia to czarnoksiężnik i ma potężną armię, jak mam z nim walczyć?!

Zdecydowałam, że na razie nie będę o tym myśleć, ponieważ i tak nie miałam wpływu na to co się wydarzy. Musiałam być posłuszna magowi, bo pomagał mi uratować rodzinę.

Gdy wróciłam, przy ognisku siedział już mój brat i rozmawiał z Armasem. W chłodnym, wieczornym powietrzu unosił się zapach pieczonego zająca. Kira kończyła już obgryzać z mięsa kości. Zaciekawiła mnie rozmowa moich towarzyszy podróży, więc podeszłam do ogniska i usiadłam obok Seth'a, który przed chwilą zapytał maga o to jak się zostaje czarodziejem.

- Posługiwanie się czarami to umiejętność przekazywana z pokolenia na pokolenie. Jeżeli rodzice są czarodziejami to dziecko dziedziczy po nich tą umiejętność. A jeśli tylko jedno z rodziców jest magiczne to dziecko może urodzić się z czarodziejskimi zdolnościami, lecz równie duże szanse są na to, że będzie zwykłym człowiekiem.

- A czy jest możliwe odziedziczenie takich umiejętności po kimś z dalszej rodziny? - Seth kontynuował swoją listę pytań, a Armas cierpliwie na nie odpowiadał. Dlaczego mojego brata tak bardzo interesowało życie magów?

- Teoretycznie tak, ale bardzo rzadko się to zdarza.

- W jaki sposób potraficie kontrolować swoje zdolności posługiwania się magią? - zadał to pytanie bardzo ostrożnie, jakby ważył każde słowo.

- Każdy młody czarodziej lub czarodziejka jest wysyłany do Nocnego Zakonu Smoków. To szkoła nie tylko dla hodowców smoków, lecz także dla czarodziei. Czasami zdarzało się także że czarodziej miał smoka, ale teraz tych pięknych istot jest coraz mniej i obawiam się, że Kira może być jedną z ostatnich. A jeśli chodzi o elfy to wszystkie mają magiczne zdolności, choć nie wszystkie są czarodziejami. Ich moc jest słabsza niż moc magów i dlatego nie muszą uczyć się panowania nad nią w Nocnym Zakonie Smoków.

Ludzkie dzieci u których zaobserwowano niezwykłe umiejętności były wysyłane przez rodziców do Starwood.

- Co się stanie jeśli czarodziej który jest człowiekiem nie pójdzie do tej szkoły?

Armas zamyślił się, po chwili powiedział:

- Znam tylko jeden taki przypadek. Matka króla Eswarda była czarodziejką, ale jej mąż o tym nie wiedział. Gdy zmarła przy porodzie, król nie miał pojęcia, że jego syn ma magiczne zdolności. Nie posłał go do szkoły i wychowywał jak zwykłego człowieka. Po pewnym czasie, gdy młody Esward zauważył, że gdy jest zły lub bardzo szczęśliwy dzieją się dziwne rzeczy. Potrafił otworzyć drzwi zamnknięte na klucz tylko siłą myśli. Nieświadomy swojego pochodzenia, bał się tego. Gdy został królem, zakazał używania magii, bo myślał, że to coś złego. Stał się okrutnym człowiekiem. Ukrywał prawdę o swoich zdolnościach przed poddanymi.

- Skąd o tym wszystkim wiesz, skoro Esward tak starannie ukrywał prawdę?- zapytałam.

- Jego matka, Melinda, była moją córka - odparł Armas. - Chciałbym kiedyś spotkać się z wnukiem i wytłumaczyć mu, że magia nie jest niczym złym jeżeli wykorzystuje sie ją do dobrych celów. Ale boję się, że nie będzie chciał mnie wysłuchać.

Wyznanie Armasa tak mnie zaskoczyło, że dopiero po chwili zauważyłam, że Seth odszedł od ogniska i usiadł pod drzewem. Podeszłam do niego i zapytałam czy wszystko w porządku.

- Tak. Po prostu źle się poczułem, ale mi lepiej. - odpowiedział.

Nie uwierzyłam mu. Za bardzo przejął się tym co usłyszał o czarodziejach. Czy było możliwe, że znał kogoś o takich zdolnościach? Kogoś kto starał sie to ukryć i nie uczył się w Nocnym Zakonie Smoków? Raczej było to niemożliwe, bo w naszej wiosce nikt oprócz mnie nie mógł mieć nic wspólnego z czarami. Postanowiłam jednak o nic więcej nie pytać. Położyłam się obok smoczycy i zasnęłam.

7 komentarzy:

  1. Hej to ja Wyjca^^ nie mogę sie doczekac kolejnego rozdziału^^ zaczełam pisać książkę mam już 2 rozdział^^ prześle ci 1 rozdział na nightwood, ok?

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie, najlepszy koniec... :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak ;D Koniec najlepszy i to na 100% Seth jest czarodziejem ;pp
      Ale dobrze to ukrywa ;))

      Armas jest taki stary o.O !

      Usuń
    2. Nie bądź taka pewna :D Też na początku myślałam, że to Seth będzie czarodziejem, ale mam jeszcze drugą wersję xD
      Armas nie jest taki stary, ma ok. 50 lat ;) To jeszcze młody chłopak :D

      Usuń
    3. To czekam na tę drugą :DD
      Jak Armas może mieć 50 lat jak jego córka miała dziecko i umarła? nie rozumiem :DD

      Usuń
    4. Napisałam około 50 lat, ale tak naprawdę to ma 56. Np. Armas jak miał dziecko mógł mieć 20 lat, jego córka jak urodziła syna mogła mieć np. 19. Mogła umrzeć zaraz po porodzie, albo jak Esward miał 1 rok (bo np. zachorowała na malarię). No i teraz Esward ma 17, a Armas 56 :D

      Usuń