sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 7 - Rozmawianie w myślach

W drogę wyruszyliśmy przed świtem. Armas pokazał mi mapę Carestanii. Do miejsca w którym mieliśmy rozdzielić się z Seth'em było już niedaleko - jakieś pół dnia drogi. Następnie mieliśmy udać się do Belloxy. Czarodziej powiedział, że nie dotrzemy tam przed zmierzchem, dlatego postanowiliśmy przenocować pod gołym niebem, a następnego dnia rano przeprawić się przez Merk - największą rzekę na południu Carestanii. Armas był w tych okolicach ostatni raz kilka lat temu, więc most którym przechodził do wioski, mógł się już zawalić, wtedy będziemy musieli zbudować tratwę.

Ranek był chłodny, ale dzień zapowiadał się słoneczny. Na niebie były tylko małe obłoczki przez które przebijały się promyki wiosennego słońca.

Jechaliśmy teraz wolno przez nieduży las. Klacz na której jechał mag zwolniła, czarodziej pozwolił wyprzedzić się Seth'owi i zajął jego miejsce po mojej prawej.

- Chyba już pora na kolejną lekcję. Zanim przyjmą cię do Nocnego Zakonu Smoków będziesz musiała pokazać co już potrafisz. Rozmawianie w myślach to trudna umiejętność, ale dzięki niej zdobędziesz szacunek - powiedział do mnie z uśmiechem. - Zamknij oczy i wyobraź sobie tunel, na końcu którego stoję ja. Spróbuj przesłać mi jakieś słowo. Nie myśl o niczym innym.

Zrobiłam tak jak mi kazał. Wytężyłam umysł. Chciałam przesłać mu słowo ''smok''. Było krótkie, więc miałam nadzieję, że pójdzie mi łatwo. Wyobraziłam sobie jak to słowo płynie przez tunel.

- Smok - powiedział z radością czarodziej. - Dobrze! Myślałem, że nie uda ci się za pierwszym razem. Właściwie to byłem pewny, nie znałem żadnego elfa ani czarodzieja który poradziłby sobie z tym tak szybko.

- Mogę teraz spróbować z Kirą? - zapytałam podekscytowana. Byłam z siebie dumna.

- Rozmawianie w myślach z magicznymi stworzeniami, takimi jak np. smoki wymaga więcej energii, więc na razie poćwiczysz ze mną.

***

Ćwiczyliśmy kilka godzin. Zmęczyło mnie to bardziej niż się spodziewałam. Gdy wyjechaliśmy z lasu Armas się zatrzymał. Ja i Seth zrobiliśmy to samo.

- Tutaj się rozdzielimy. Pojedziesz w prawo, za dwie godziny powinieneś być przed bramą miasta. - powiedział do Seth'a. - Kieruj się w stronę zamku, po drodze na pewno zobaczysz duży, żółty dom. Należy on do mojego przyjaciela który powie ci gdzie masz iść żeby spłacić dług. Będziecie też mogli zatrzymać się u niego na noc. - Wyjął z juków przy siodle sakiewkę i rzucił do mojego brata.

Seth podszedł do mnie i powiedział:

- Uważaj na siebie siostrzyczko. Obiecuję, że już niedługo spotkamy się wszyscy razem. Szkoda tylko, że nie będziesz mogła wrócić ze mną, Kehlen i tatą do domu.

- Ja też żałuję, ale muszę jechać do Starwood. - odpowiedziałam.

Brat objął mnie na pożegnanie, a Kirę pogłaskał po łebku. Wsiadł na Erama i szybko odjechał.

- Na nas też już pora - powiedział czarodziej.

Kolejne kilka godzin przejechaliśmy dość szybko, prawie ze sobą nie rozmawiając. Cieszyłam się, że już wkrótce moja rodzina będzie wolna. Na pewno ucieszą się gdy Seth po nich przyjdzie. Nie potrafiłam myśleć o niczym innym.

Po drodze spotkaliśmy kilka rodzin z Belloxy które wędrowały do Andory na coroczne święto zieleni*. Nikt nie pytał nas dlaczego idziemy w przeciwnym kierunku. Na szczęście Kira była mała i nikt nie zwracał uwagi na stary koc którym ją przykryłam.

Zbliżał się zachód słońca, gdy dotarliśmy na małą polankę w pobliżu gór. Armas poszedł po drewno do ogniska. Nie planowaliśmy dzisiaj polować, bo w pobliżu nie było żadnego lasu. Musieliśmy zadowolić się suszonym mięsem które zostało od wczoraj. Nie było tego dużo, ale musiało wystarczyć. Czarodziej powiedział, że smoki mogą nie jeść przez kilka dni. Nie podobał mi się ten pomysł, przecież Kira jest jeszcze taka mała.

Kiedy Armas się oddalił postanowiłam porozmawiać ze smoczycą i zapytać czy jest głodna. Byłam gotowa oddać jej swoją część kolacji. Zamknęłam oczy. Armas miał rację, to nie było takie proste. Wyobraziłam sobie Kirę na końcu tunelu. Czułam jak wypływa ze mnie energia.

- Dobrze się czujesz? Uważaj, jesteś jeszcze zbyt słaba... - usłyszałam cichy głos. Należał do Armasa czy do Kiry? Nie miałam pojęcia, czułam się coraz słabsza, zacząło kręcić mi się w głowie. I nagle nie słyszałam już nic. Otoczyła mnie ciemność...

________________________________________________________________

* Święto zieleni - trwające tydzień święto, zaczynało się 15 , a kończyło 22 marca. Jego celem było pożegnanie zimy, która na południu Carestanii kończyła się w pierwszym tygodniu marca. Mieszkańcy wiosek wybierali się z tej okazji do dużych miast, gdzie urządzano parady i organizowano bale.

4 komentarze:

  1. Fajne :DD
    Ale za szybko się tego nauczyła ;))
    Trochę jak w Eragonie, ale spoko :D
    I znowu ta ciemność hahaha xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już niedługo się wyjaśni dlaczego tak szybko się tego nauczyła ale na razie nie chcę za dużo zdradzić:)
      Bo ja taka mroczna dziewczyna jestem i lubię ciemność xD

      P.S
      Rozdział 8 będzie fajniejszy niż te 3 ostatnie w których nie działo się nic zaskakującego :) i zakończy się w ciekawym momencie... ale dodam go dopiero za dwa tygodnie

      Usuń
    2. :O Dwa tygodnie? Noł. Tylko nie to. A rozdział bosko boski. :D

      Usuń
    3. To mam pomysł :D Rozdział 8 dodam za kilka dni, a na 9 poczekacie dwa tygodnie i się będziecie zastanawiać co się wydarzy :)

      Usuń