czwartek, 21 marca 2013

Prolog cz.2

Poprzez kręte drogi
do ojczyzny cienia,
tam gdzie jasne słońce
w ciemność się przemienia.

Przez wysokie góry
i płaskie doliny
żeby dojść do Riverfall
- domu twej rodziny.

I gdy już tam dotrzesz
odnajdź czarodzieja,
Armas ma na imię.
W nim cała nadzieja.

Gdy delikatny, kobiecy głos przestał rozbrzmiewać w moich myślach, zacząłam zastanawiać się o co chodzi. Dlaczego dopiero dzisiaj zrozumiałam słowa w tym dziwnym języku? I jak to w ogóle możliwe, że rozumiałam język którego się nigdy nie uczyłam? Jedyny znany mi język to Valasi, posługiwali się nim wszyscy mieszkańcy Valetrii. O co chodziło z tym Riverfall? Czyżby to było jakieś miasto w którym odnajdę prawdziwych rodziców? Ale dlaczego mam szukać jakiegoś czarodzieja? Te i wiele innych pytań krążyły po mojej głowie, gdy wracałam do domu.

W drewnianej chacie nikogo nie znalazłam. Tak samo w ogródku warzywnym za domem.

- Tato?! Kehlen?! - zawołałam. Nikt nie odpowiedział. Nagle ktoś zaszedł mnie od tyłu i zasłonił usta dłonią. Chciałam krzyknąć, ale nie mogłam.

- Bądź cich wariatko, nie ma ich tutaj. - To był Seth. - Ludzie króla przyszli po spłatę zaległych podatków. Tata nie miał pieniędzy, więc wzięli jego i Kehlen do niewoli. Przed chwilą odjechali, ale ktoś może się tu jeszcze kręcić, więc nie próbuj krzyczeć - puścił mnie.

- Ale dlaczego ciebie nie zabrali? - zapytałam.

- Bo byłem wtedy na polu. Gdy zauważyłem co się dzieje schowałem się w lesie.

- Nie pomogłeś im?! Jak mogłeś spokojnie patrzeć na to jak biorą twoją rodzinę do niewoli! Jesteś zwykłym tchórzem!

Usiadłam na progu i oparłam się o drzwi. Zamknęłam oczy. Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu. Król Esward nałożył na naszą wioskę wysokie podatki. Tata zarabiał coraz mniej, ludzie rzadko przychodzili w okolice naszego domu. W naszej wiosce mieszkańcy byli biedni i mało kto miał konia. Nieliczni, którym udało się uzbierać pieniądze na to piękne zwierzę, jechali do sąsiedniej wioski, żeby je podkuć.

Prawda była taka, ze nie mieliśmy pieniędzy, zeby spłacać podatki. Seth miał 21 lat, chciał wyjechać w poszukiwaniu pracy do innego miasta, ale ktoś musiał zajmować się uprawą pola, a ojciec był na to za słaby.

Tak mijały kolejne tygodnie, a długi rosły. Aż do dzisiaj. Nie wiem jak Seth mógł na to spokojnie patrzeć, powienien coś zrobić, jakoś zareagować. Ale w głębi serca wiedziałam, że to by nic nie dało. Rycerzy było kilku i byli uzbrojeni.

- Nie wiem jak ty, ale ja nie zamierzam tak tu siedzieć. - powiedziałam do brata.

- To co niby zamierzasz zrobić?

- Jak to co! Zdobyć pieniądze, oddać je królowi i odzyskać rodzinę.

- Jestem ciekawy w jaki sposób. To przez ciebie ludzie przestali korzystać z usług ojca. Woleli jechać do innego kowala, byle tylko być jak najdalej od ciebie. Przecież wszyscy wiedzieli o tym, że jesteś nienormalna. Gdy miałaś 6 lat, chodziłaś po wsi i opowiadałaś o goblinach które cię ścigają i o syrenach w jeziorze. Żadne dziecko nie chciało się z tobą bawić. A przy okazji ze mną też nie. Wolałbym żeby Harow nigdy cię nie znalazł. Ale nic na to nie poradzę. Rodzice cię pokochali, chociaż nie wiem dlaczego. Dlatego nie pozwolę żebyś zrobiła coś głupiego. Tutaj nie znajdziemy pracy. Będziemy musieli wyjechać.

- Nigdzie z tobą nie pojadę - przerwałam mu monolog. - Sama znajdę jakiś sposób na zdobycie pieniędzy. Nie potrzebuję brata który mnie nienawidzi i oskarża o wszystko. Poradzę sobie sama.

Nie czekając na jego odpowiedź pobiegłam w stronę drogi. Gdy byłam na zakręcie obejrzałam się. Nie szedł za mną. Skierowałam się w stronę Terindy, największego miasta w pobliżu Valetrii.

3 komentarze:

  1. Blog zapowiada się naprawdę świetnie.Trafiłam tu dzięki mojej zakładce ,,Spamownik".Dziękuję za zostawienie tam linku.Masz nową czytelniczkę.Informowałabyś mnie w zakładce?
    Ja u Ciebie takiej nie znalazłam,więc zostawię tutaj spam.Przepraszam.

    O Jezusie!Rozdział jest...Piękny?Tak to chyba odpowiednie określenie.Awwww. :3


    [SPAM]
    Fannie Rich.Niby zwykła dziewczyna,a jednak nie.Jest dowodem na to,że pozory mylą.
    Co się wiąże z wyjazdem z bajecznego Paryża?
    Co się stanie Arianie?
    Zapraszam na a-n-t-m-s.blogspot.com ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zorka *-*
    Ty napisałaś ten wierszyk?
    O żesz! Świetny, rodem od Tolkiena ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, sama napisałam :D Wymyśliłam go pewnego poranka, myjąc zęby xD

      Usuń